niedziela, 12 lutego 2017

Falenicki szał-łał!



- To co, lecimy na życiówkę? – zażartowała Go do Ren i zaczęło się odliczanie do startu.
Ruszyła Go pewnie, jak zwykle na pierwszych metrach kończąc czynności organizacyjne tj. druga słuchawka do ucha, rękawiczki na ręce. Potem biegło się przyjemnie. Śnieg skrzypiał pod nogami. Na drugim podbiegu Go stwierdziła, że już można skontrolować tempo i tu zonk! 6:58!
- Chyba Gremlin się zepsuł… - pomyślała Go - No ale jak to się zepsuł? tak z nienacka? bez ostrzeżenia? aż tak bardzo źle czas by mierzył?... - Go biegła sobie dalej aż dogoniła Panią Policz.
- No jak Panią Policz wyprzedzam to może Gremlin dobrze pokazuje?... – zastanowiła się Go, machnęła do Pani Policz, która się uśmiechnęła i Go poleciała. Pierwsze okrążenie – zrobione! Spojrzenie na zegar.
– Kurcze, faktycznie tak szybko biegnę… Ciekawe czy uda się tempo poniżej 7 min. utrzymać?... hehe… - rozmarzyła się Go. Przed Go biegło kilka osób, które postanowiła Go wyprzedzić. W połowie drugiego okrążenia dobiegła Go do pewnej pani. Na podbiegach ona była silniejsza ale zbiegi należały do Go. Go czuła jej oddech na karku przez ostatnie trzy podbiegi… Na ostatnim Go się obejrzała za siebie. Pani się uśmiechnęła. Ostatnia prosta z górki. Na zegarku średnie tempo 7:04.
- Urwę te 5 sekund?... – zastanowiła się Go i pognała w dół. Ciężki oddech przebijał się przez muzykę w uszach a Go gnała na 100%. Ostatecznie udało się urwać te 5 sekund. Garmin pokazał tempo 6:59 i całkowity czas 44:12. Oficjalnie podano 44:14 czyli 2,5 minuty szybciej niż poprzednio… Go jest w szoku!
 Za to na szczególne gratulacje zasługuje Gremlin w kategorii "którędy biegła Go" hehehe ;)



Obok rozważań na temat tempa i sprawności Gremlina, Go dużo uwagi poświęciła technice i trasie. Podbiegi rządzą się hasłem „ręce pracują!” Poza tym Go przypomina sobie kroczki (i pupę) Ren i od razu jakoś tak raźniej się pod górę wspinać. – dzięki Ren! - jesteś moją muzą podbiegów :) Tym razem wszystkie podbiegi były właściwie podbiegnięte… może dwa ostatnie dostały parę kroków marszu przed samym szczytem.
Na zbiegach Go pilnowała stracha przed długimi krokami i przepędzała go skutecznie. Pierwsze kółko było trochę na wyczucie. Na drugim Go już wiedziała, że nie jest ślisko i można gnać w dół na luzaku.

Za dwa tygodnie kolejny bieg falenicki. Go nie ma już wielkich oczekiwań. To co dzieje się na falenickiej ścieżce jest dla Go ogromnym zaskoczeniem. Go oczywiście miała zamiar w tym roku zrobić życiówkę trasy ale o łamaniu 45 minut to nawet nie myślała. A teraz?... Co to będzie za rok dla Go? Jakie cele ma sobie wyznaczać? Jakie mieć oczekiwania?... Siedzi Go i się zastanawia i ma przeczucie, że w tym roku to Go jeszcze namiesza w tym swoim bieganiu.