- To co, lecimy na życiówkę? – zażartowała Go do Ren i zaczęło się odliczanie do startu.
Ruszyła Go pewnie, jak zwykle na pierwszych metrach
kończąc czynności organizacyjne tj. druga słuchawka do ucha, rękawiczki na ręce.
Potem biegło się przyjemnie. Śnieg skrzypiał pod nogami. Na drugim podbiegu Go
stwierdziła, że już można skontrolować tempo i tu zonk! 6:58!
- Chyba Gremlin się zepsuł… - pomyślała Go - No ale
jak to się zepsuł? tak z nienacka? bez ostrzeżenia? aż tak bardzo źle czas by
mierzył?... - Go biegła sobie dalej aż dogoniła Panią Policz.
- No jak Panią Policz wyprzedzam to może Gremlin
dobrze pokazuje?... – zastanowiła się Go, machnęła do Pani Policz, która się
uśmiechnęła i Go poleciała. Pierwsze okrążenie – zrobione! Spojrzenie na zegar.
– Kurcze, faktycznie tak szybko biegnę… Ciekawe czy
uda się tempo poniżej 7 min. utrzymać?... hehe… - rozmarzyła się Go. Przed Go
biegło kilka osób, które postanowiła Go wyprzedzić. W połowie drugiego
okrążenia dobiegła Go do pewnej pani. Na podbiegach ona była silniejsza ale
zbiegi należały do Go. Go czuła jej oddech na karku przez ostatnie trzy
podbiegi… Na ostatnim Go się obejrzała za siebie. Pani się uśmiechnęła.
Ostatnia prosta z górki. Na zegarku średnie tempo 7:04.
- Urwę te 5 sekund?... – zastanowiła się Go i
pognała w dół. Ciężki oddech przebijał się przez muzykę w uszach a Go gnała na
100%. Ostatecznie udało się urwać te 5 sekund. Garmin pokazał tempo 6:59 i
całkowity czas 44:12. Oficjalnie podano 44:14 czyli 2,5 minuty szybciej niż
poprzednio… Go jest w szoku!
Za to na szczególne gratulacje zasługuje Gremlin w kategorii "którędy biegła Go" hehehe ;)
Obok rozważań na temat tempa i sprawności Gremlina,
Go dużo uwagi poświęciła technice i trasie. Podbiegi rządzą się hasłem „ręce
pracują!” Poza tym Go przypomina sobie kroczki (i pupę) Ren i od razu jakoś tak
raźniej się pod górę wspinać. – dzięki Ren! - jesteś moją muzą podbiegów :)
Tym razem wszystkie podbiegi były właściwie podbiegnięte… może dwa ostatnie
dostały parę kroków marszu przed samym szczytem.
Na zbiegach Go pilnowała stracha przed długimi
krokami i przepędzała go skutecznie. Pierwsze kółko było trochę na wyczucie. Na
drugim Go już wiedziała, że nie jest ślisko i można gnać w dół na luzaku.
Za dwa tygodnie kolejny bieg falenicki. Go nie ma
już wielkich oczekiwań. To co dzieje się na falenickiej ścieżce jest dla Go
ogromnym zaskoczeniem. Go oczywiście miała zamiar w tym roku zrobić życiówkę trasy ale o
łamaniu 45 minut to nawet nie myślała. A teraz?... Co to będzie za rok dla Go?
Jakie cele ma sobie wyznaczać? Jakie mieć oczekiwania?... Siedzi Go i się
zastanawia i ma przeczucie, że w tym roku to Go jeszcze namiesza w tym swoim
bieganiu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz