środa, 23 października 2013

kurczak w biegu

Po całym dniu pracy wchodzę do domu. Jest godzina 19. Pragnę usiąść i nic nie robić ale wiem, że jak nie pobiegam to będzie kiesko... Właściwie nie miałam dziś czasu się prawidłowo odżywiać, obiad zaplanowany jest na kolację więc jak się będzie biegło???...
Postanowiłam sobie, że od dziś moja trasa minimum to 6 km - trochę większe kółko po mieście.
Więc włączam piekarnik, przygotowuję udziki z kurczaka, ryż ugotuję gdy wrócę. Kurczak ląduje w piekarniku a ja za drzwiami. Żwawo zbiegam po schodach, włączam muzykę i endomondo i już truchtam... Jest przyjemnie... trochę wieje ale po chwili się rozgrzewam i wiatr czuję tylko na policzkach... Jest przyjemnie... Ja biegnę, muzyka gra...
Wracam do domu. Endo po raz kolejny zawisło i nie policzyło mi trasy - to do prawdy staje się już bardzo irytujące :/ Nastawiam ryż, rozkładam matę...
...i tak mija wieczór... lubię to...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz