W marcu, po jesienno-zimowych chorobach i niedomaganiach zaczęłam poważnie myśleć o planowanym na sierpień półmaratonie. W ramach przygotowań odbyłam owocną wizytę u Pana Doktora Ortopedy i obecnie czekam na termin na cito moich zabiegów rehabilitacyjnych... podobno ma być tak żeby zdążyć przez półmaratonem.
Poza tym stwierdziłam, że jak mam przebiec ponad 21 km to nie wystarczającym jest bieganie treningowe po 6 km :/ i raczej należałoby dystans stopniowo wydłużać... Jak pomyślałam, tak uczyniłam a skutek tego od razu widać w ilości przebiegniętych w marcu kilometrów: prawie 86!!! a w lutym było 47 km... nie źle... :)
oto ilość kilometrów przebiegnięta przeze mnie w czasie "od kiedy biegam" ;)
Niestety zwiększenie ilości kilometrów oraz Biegi Górskie odbiją się bólem w moim kolanie ale nad tym pracuję.
Poza tym marzec odbył się pod hasłem finiszu Biegów Górskich na Łysej Górze. Jeden raz nie biegłam gdyż miałam zjazd na uczelni, poza tym cztery starty zaliczone. Szału w kwalifikacji nie było ale medal dostałam :)
Pilatesowe środy przyczyniają się znacząco do poprawy mojej kondycji, sprawności, gibkości i poczucia piękna więc są kultywowane w co raz większym gronie znajomych, sąsiadek, koleżanek i psiapsiółek. Zaraza jakaś normalnie :)
Poza tym marzec odbył się pod hasłem finiszu Biegów Górskich na Łysej Górze. Jeden raz nie biegłam gdyż miałam zjazd na uczelni, poza tym cztery starty zaliczone. Szału w kwalifikacji nie było ale medal dostałam :)
Pilatesowe środy przyczyniają się znacząco do poprawy mojej kondycji, sprawności, gibkości i poczucia piękna więc są kultywowane w co raz większym gronie znajomych, sąsiadek, koleżanek i psiapsiółek. Zaraza jakaś normalnie :)
A jakie plany na kwiecień?
1. utrzymać ilość kilometrów - dodatkowa praca w tym przypadku jest klęską urodzaju gdyż stawia mnie w sytuacji wyboru :/ Wiem już, że ilości kilometrów nie zwiększę ale chciałabym utrzymać to co jest...
2. kultywować z jeszcze większym zapałem środy pilatesowe i więcej ćwiczyć w domu, w tym celu wyznaczam sobie poniedziałki na ćwiczenia domowe. W końcu piłka sama się nie poturla...
3. opcja "ewentualnie jak dam radę i nie umrę" to: kupić skakankę i skakać :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz