poniedziałek, 3 marca 2014

kontrola trzeźwiści...

Niedziela rano. Wykład z psychologii rozwojowej czeka a ja spóźniona na pociąg, gnam przekraczając "lekko" dozwoloną prędkość. W oddali dostrzegam radiowóz. Daję po hamulcach ale policjantka już zdążyła pomachać na mnie lizakiem. Zjeżdżam na pobocze klnąc siarczyście w duchu. Otwieram okno. - "Dzień dobry. Wydział ruchu drogowego. Kontrola trzeźwości" - mówi policjantka i wyciąga urządzenie, klika coś, patrzy i czeka aż się uruchomi czy coś... a ja nie wiele myśląc pod wpływem adrenaliny odpowiadam: "Dobrze, tylko szybciutko poproszę bo się spieszę na pociąg." - mina policjantki bezcenna... Po sekundzie konsternacji policjantka spojrzała w stronę torów kolejowych potem zmierzyła mnie wzrokiem i rzekła: "No dobrze, proszę jechać". Odjechałam. Na pociąg zdążyłam. Wykład z psychologii rozwojowej był fascynujący.
Tadam :) kurtyna.

A swoją drogą to już trzecia kontrola trzeźwości w ciągu ostatnich dwóch miesięcy na tym odcinku drogi... uwzięli się na mnie czy jak... tylko, że są bez szans bo ja wyznaję żelazną zasadę: "piłeś nie jedź".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz