Dzisiaj: 4 km w nogach, poziom
endorfin wyrównany, mogę dalej żyć, na wadze złamany kolejny kilogram -
chociaż nie biegałam... Jest lepiej...
Wczoraj nie mogłam zasnąć, kotłowałam
się w łóżku chyba do drugiej... może znowu powinnam zacząć pić
melisę... dziś też może być trudna noc... dobrze, że pobiegłam, będzie
łatwiej... mam nadzieję, że będzie łatwiej...
Dziś ostatnia dawka antybiotyku,
jutro kończę sterydy. Czy czuję się zdrowa? Zdecydowanie nie! Cały czas
strzyka mi w uszach i kotłuje się w zatokach. Dobrego jest tyle, że
odzyskałam głos. Jutro ponownie wybieram się do lekarza bo kiedyś
postanowiłam sobie, że nie pozwolę się nie-do-leczyć a obecnie
ewidentnie infekcja żyje sobie swoim życiem i jeśli odpuszczę to w
przyszłym miesiącu znowu będę zmysłowo szeptać. Nastawiam się na walkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz