A dzisiaj spojrzenie z drugiej strony lustra.
Po tygodniach euforii i uniesień nadszedł czas na spadek kondycji psycho-fizycznej Świat nie wiruje już milionem barw i euforycznych doznań, to co wydawało się być blisko i na wyciągnięcie ręki oddala się niespodziewanie szybko i szarzeje w oddali. Im byłeś wyżej, tym dłużej i niżej spadasz… przecież o tym wiem, znam tą zasadę, a mimo to jestem zaskoczona i zniechęcona… zniechęcona chyba do wszystkiego. No i oczywiście jak to w takim klimacie bywa wszystko się sprzysięgło przeciwko mnie.
Wczoraj przygotowałam sobie ubranie na dziś. Obiecuję już tego nigdy nie robić. Ile razy tak zrobię to pogoda się psuje i rano muszę zmieniać plany modowe a przy okazji wszyscy ludzie w najbliższej okolicy cierpią z powodu brzydkiej aury, więc: nigdy więcej! Przyrzekam!
Z mojej gorszej kondycji oczywiście korzysta technika… W jednym z marysińskich bloków winda odmówiła współpracy i musiałam drałować po schodach na 10 piętro (słownie: dziesiąte!!!). Dobrze, że mam już trochę kondycji to dałam radę i nawet się za bardzo nie zasapałam
Tak ogólnie, nic mi się nie chce, niemoc mnie jakaś ogarnia i o zgrozo (!) nawet bieganie dziś mnie nie zachęca, szczególnie po wtorku, gdy było mi bardzo ciężko. Ale uprane buty do biegania wyschły więc nie mam wymówki
A wisienką na torcie była moja wizyta w napotkanym firmowym sklepie z obuwiem sportowym. Weszłam doń celu rozeznania się w ofercie obuwia stosownego do biegania. Pytam więc o buty z dużą amortyzacją, dla początkującego biegacza… Odpowiedź pani-sprzedawczyni mnie powaliła: „No, właściwe to one wszystkie są porównywalne…” Pytam więc o ceny. Odpowiedź „od 150 zł do 390 zł” – ok. tak się spodziewałam. Wywiązał się dialog, z którego jedyną konstruktywną informacją było to, że skarpetki też mogę kupić w tym sklepie. Ale jaka jest różnica między butami za 150 a tymi za 390 do teraz nie wiem… Boszsz, doprawdy nie mam pojęcia, jak ja te właściwe dla siebie buty wybiorę jeśli wszyscy sprzedawcy są tak kompetentni… chyba po kolorze… ale na pewno poczekam do przyszłego tygodnia, porozglądam się trochę, może więcej optymizmu złapię… Poza tym od poniedziałku mam urlop więc z pewnością będzie łatwiej bo i wyspać się można i bez pośpiechu po sklepach połazić…
Pozostaje nadzieja na lepsze jutro…idę biegać…
Po tygodniach euforii i uniesień nadszedł czas na spadek kondycji psycho-fizycznej Świat nie wiruje już milionem barw i euforycznych doznań, to co wydawało się być blisko i na wyciągnięcie ręki oddala się niespodziewanie szybko i szarzeje w oddali. Im byłeś wyżej, tym dłużej i niżej spadasz… przecież o tym wiem, znam tą zasadę, a mimo to jestem zaskoczona i zniechęcona… zniechęcona chyba do wszystkiego. No i oczywiście jak to w takim klimacie bywa wszystko się sprzysięgło przeciwko mnie.
Wczoraj przygotowałam sobie ubranie na dziś. Obiecuję już tego nigdy nie robić. Ile razy tak zrobię to pogoda się psuje i rano muszę zmieniać plany modowe a przy okazji wszyscy ludzie w najbliższej okolicy cierpią z powodu brzydkiej aury, więc: nigdy więcej! Przyrzekam!
Z mojej gorszej kondycji oczywiście korzysta technika… W jednym z marysińskich bloków winda odmówiła współpracy i musiałam drałować po schodach na 10 piętro (słownie: dziesiąte!!!). Dobrze, że mam już trochę kondycji to dałam radę i nawet się za bardzo nie zasapałam
Tak ogólnie, nic mi się nie chce, niemoc mnie jakaś ogarnia i o zgrozo (!) nawet bieganie dziś mnie nie zachęca, szczególnie po wtorku, gdy było mi bardzo ciężko. Ale uprane buty do biegania wyschły więc nie mam wymówki
A wisienką na torcie była moja wizyta w napotkanym firmowym sklepie z obuwiem sportowym. Weszłam doń celu rozeznania się w ofercie obuwia stosownego do biegania. Pytam więc o buty z dużą amortyzacją, dla początkującego biegacza… Odpowiedź pani-sprzedawczyni mnie powaliła: „No, właściwe to one wszystkie są porównywalne…” Pytam więc o ceny. Odpowiedź „od 150 zł do 390 zł” – ok. tak się spodziewałam. Wywiązał się dialog, z którego jedyną konstruktywną informacją było to, że skarpetki też mogę kupić w tym sklepie. Ale jaka jest różnica między butami za 150 a tymi za 390 do teraz nie wiem… Boszsz, doprawdy nie mam pojęcia, jak ja te właściwe dla siebie buty wybiorę jeśli wszyscy sprzedawcy są tak kompetentni… chyba po kolorze… ale na pewno poczekam do przyszłego tygodnia, porozglądam się trochę, może więcej optymizmu złapię… Poza tym od poniedziałku mam urlop więc z pewnością będzie łatwiej bo i wyspać się można i bez pośpiechu po sklepach połazić…
Pozostaje nadzieja na lepsze jutro…idę biegać…
Refleksja z mojego dzisiejszego biegania:
"Raz przekroczona granica, przekroczoną pozostaje na zawsze..."
"Raz przekroczona granica, przekroczoną pozostaje na zawsze..."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz