poniedziałek, 22 lipca 2013

rekordy świata

Nawet nie przypuszczałam, że bicie rekordów jest takie fajne. Chociaż powszechnie wiadomo, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Tak więc rozochociłam się na kolejne rekordy, na poprawianie czasów, techniki, sprawności, na nowe dyscypliny i doświadczenia... Tym sposobem odkurzyłam po zimowym zastoju rower. Koła są już napompowane więc jutro uskutecznię wycieczkę rowerową :) już nie mogę się doczekać.

Poza tym okazało się, że pojawiły mi się na nogach mięśnie, o których istnieniu dotychczas nie miałam pojęcia. Dlatego uważam za koniecznie uzupełnienie wiedzy w dziedzinie anatomii ze szczególnym naciskiem na budowę i działanie układu mięśniowego. Podręczniki mam już zaklepane... ...będę się uczyć anatomii! - chyba nie należę do osób normalnych...
Jakby tego było mało, zrodził się w mojej głowie pomysł, że w zimę będę jeździć na nartach. Nigdy nie jeździłam na nartach więc nie mam bladego pojęcia o co w tym chodzi. Jednak po obejrzeniu kilku filmików instruktażowych na yuotube bezsprzecznym pozostaje fakt, że popracować muszę nad ogólną sprawnością, kondycją i wytrzymałością i czym tam jeszcze, co by się na tych nartach nie rozjechać. Jestem przekonana, że moje nogi są jeszcze za słabe, nie wspominając o rękach... Tak więc rozglądam się za jakimiś sensownymi ćwiczeniami i mam jakieś takie przeczucie, że skończy się na pilatesie raz w tygodniu :) - oczywiście nie kosztem biegania:) więc cztery wieczory w tygodniu mam zagospodarowane.

Reasumując: zamierzone cele są osiągane, nowe cele są wyznaczane, droga do osiągnięcie celu się kształtuje - wzorowy proces dydaktyczny ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz