Na bieganie czekam z niecierpliwością i obłędem w
oczach, bo ono daje mi wolność, tam mnie nikt źle nie traktuje, nikt
mnie nie odrzuca i nie ocenia, nie mówi do mnie „wydaje ci się",
„wymyślasz” „wyolbrzymiasz, zdawało ci się”… gdy zakładam buty do
biegania wkraczam w inny świat… świat wolności, głębokiego oddechu i
szalonych kolorów, świat, w którym jestem sama dla siebie, w którym ja
jestem najważniejsza… chociaż przez ten krótki moment jestem JA dla
SIEBIE… biegnę i sama do siebie się śmieję… dobiegam do swojej granicy,
tracę siły, opieram się o tą granicę i przesuwam ją o jeden metr, drugi
metr i jeszcze kolejne... Wkroczyłam na nową drogę, drogę pokonywania
siebie samej dla siebie samej… Bieganie nie ma nic wspólnego z moim
poprzednim życiem, jest czymś nowym, świeżym, dającym nadzieję, że już
zawsze będzie dobrze, bo zawsze mogę założyć buty do biegania i ruszyć
przed siebie...
Z tygodnia na
tydzień biegam szybciej, sprawniej, lżej, poprawiam swoje czasy.
Niedługo przekroczę granicę dźwięku, bo granica wdzięku już dawno
została przeze mnie przekroczona. ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz