Rower odkurzony :) i już przejechany :) ponad 13 km zrobione,
jezioro na Torfach odwiedzone, a tam kaczki i łabędź pozdrowieni. Poza
tym dzielnie walczyłam z rzucającymi się na moje łydki komarami, co
prawda bez większego sukcesu ale aktywność dodatkową miałam zapewnioną.
...a pamiętam pierwszą przejażdżkę w zeszłym roku... o matko! po 4 km
myślałam, że umrę, brakowało mi wszystkiego: tchu, powietrza, sił,
wody... i tylko zmęczenie było obecnie w nadmiarze a strużka potu
spływająca po moich placach wzdłuż kręgosłupa przyprawiała mnie o
dreszcze (bynajmniej nie rozkoszy)... W tym roku, po siłowni, pływaniu i
w końcu bieganiu, ot tak cyknęłam 13 km i nawet tego nie poczułam. :)
Następna trasa będzie 20-kilometrowa ...może nad Świdrem... muszę
posiedzieć nad mapą... :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz