czwartek, 23 stycznia 2014

pilatesowy progres

Październik 2013. Niebieska mata, dwie piłki po 2 kg każda. Kobieta kładzie się na macie na boku. Ręka od strony maty wyciągnięta na podłodze, druga - ta od góry, wyciągnięta "do przodu" 90 st. w stosunku do ciała. Jedna piłka ląduje między kostkami nóg. Druga w dłoni górnej ręki. Kobieta jednocześnie ma unieść nogi tak by miejscem podparcia było biodro i rękę z piłką do pionu.
O ile nogi pracują w miarę tak, że nawet widać ruch, to ręka z piłką nie jest w stanie wygrać wali z grawitacją. Walczy ręka, mózg, silna i słaba wola... Piłka ani drgnie... W końcu kobieta rezygnuje z piłki. Ćwiczenie w wersji łatwiejszej - bez piłki i tak sprawia trudność... Walka, walka, walka...

Styczeń 2014. Niebieska mata, dwie piłki po 2 kg każda. Kobieta kładzie się na macie na boku. Ręka od strony maty wyciągnięta na podłodze, druga - ta od góry, wyciągnięta "do przodu" 90 st. w stosunku do ciała. Jedna piłka ląduje między kostkami nóg. Druga w dłoni górnej ręki. Kobieta jednocześnie ma unieść nogi tak by miejscem podparcia było biodro i rękę z piłką do pionu.
Kobieta w zasadzie bez trudu unosi nogi i jednocześnie unosi rękę z piłką. Do lekkości wirtuoza jeszcze jej daleko. Koncentracja. Kobieta szuka równowagi. Potem powoli opuszcza nogi i rękę i tak kilka powtórzeń a potem na drugi boczek... Grawitacja nie stanowi już zagrożenia. Kobieta nie podejmuje z nią dyskusji, po prostu wykonuje ćwiczenie. Daje radę. 

Dwa miesiące ćwiczeń z listopadową-miesięczną przerwą... niby nie dużo a jednak krok stumilowy... tylko a może aż dwa miesiące ćwiczeń i dzieją się cuda, niemożliwe staje się możliwe, kobieta przekracza swoją kolejną granicę... Jest moc!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz