środa, 29 stycznia 2014

są takie dni...

...że wszystko idzie nie tak, że brakuje siły by być dzielną a stawianie czoła przeciwnościom przekracza siły...
Są takie dni, że budzę się za późno, pamiętam senny koszmar, strach, ucieczkę, śmierć...
Są takie dni, że samochód się psuje, nie zdążam przygotować wszystkiego na lekcje, pranie kwitnie a obiad nie chce się sam ugotować... po prostu się nie wyrabiam...
Są takie dni, że serce więdnie, dusza płacze a samotność obejmuje mnie swoim kościstym i zimnym ramieniem... łzy same napływają do oczu... nie takich ramion pragnę...
Są takie dni... że nawet bieganie nie poprawia nastroju... 
Dzwonię do pracy i biorę dzień wolny na żądanie. Zamykam się w domu. A gdy muszę wyjść do ludzi to staję się mistrzynią uśmiechu... wykonuję po kolei zaplanowane czynności, pojawiam się w miejscach, w których muszę się pojawić... Po co inni mają wiedzieć... Inni chcą uśmiechu, radości, pozytywnej energii... Oni też miewają takie dni, też zaszywają się w domu pod kocem... a gdy wychodzą z domu to się uśmiechają...
Są takie dni... jak dziś...
Dziś nie miałam chęci nawet na bieganie więc było krótko - 4,5 km w 34 min. Pojechałam do lasu. Wiatr szalał gdy wybiegałam na otwartą przestrzeń ale między drzewami było cicho. Na śniegu widać było ślady innych biegaczy... jak to jest, że ślad biegacza można od razu rozpoznać... Pobiegałam pozdrowić Łysą Górę... oswajamy się... kolejne spotkanie już w sobotę...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz