czwartek, 1 sierpnia 2013

apetyt rośnie w miarę jedzenia...

...tym sposobem zachciało mi się czegoś więcej niż tylko (!) bieganie. Dokonując szczegółowej analizy znanych mi, innych niż bieganie, aktywności fizycznych, drogą eliminacji doszłam do wniosku, że idealny będzie pilates... Rozważałam:
1. basen - ale za dużo wody no i włosy potem trzeba suszyć co przy mojej obecnej powalającej długości "do ucha" staje się lekko problematyczne więc basen pozostał w kategorii "okazjonalnie i dla przyjemności",
2. siłownia - ale w sumie tam jest nudno, sama nie pójdę a jeśli z kumpelą to fakt pozostaje taki, że czas spędzimy na plotkach a ćwiczenia będą zdecydowanie przy okazji więc siłownia odpada,
3. rower - ale na rowerze pracują głównie nogi (pedałowania rękami nie przewiduję) a mnie jednak zależałoby na czymś bardziej wszechstronnym,
4. w rozważaniach moich, przed ułamek sekundy, pojawił się jeszcze upojny i szalony seks jednak ze względów, o których nie chcę tu szczegółowo pisać pomysł ten odpadł w przedbiegach.
Doszłam więc do wniosku, że poszukiwana aktywność:
1. nie może wymagać ode mnie zbytniego przebierania się, czesania i przygotowywania,
2. musi być ciekawa i różnorodna z samej definicji,
3. nie może wiązać się z ociekaniem potem - potem ociekam obecnie cztery razy w tygodniu gdy biegam i to zdecydowanie wystarczy,
4. musi dziać się pod nadzorem instruktora (najchętniej przystojnego, dobrze zbudowanego latynosa), który będzie liczył powtórzenia, poprawiał pozycję i motywował do "jeszcze jednego powtórzenia" ;)
Pilates spełnia wszystkie kryteria, no może z tym instruktorem to nie do końca ale to nie był warunek konieczny ;) Dziś więc stawiłam się na pierwsze zajęcia i pierwsze czego się dowiedziałam, to że ćwiczenia są jeszcze w przyszłym tygodniu a potem jest dwutygodniowy urlop pana instruktora. W poprzednim życiu zniechęciłabym się natychmiast i bez zastanowienia. Obecnie zastanowiłam się i stwierdziłam, że nie dam się zniechęcić. Urlop pana instruktora odhaczyłam w kalendarzu i gotowość na przyszły tydzień buduję :) Poza tym przeraziły mnie moje deficyty w zakresie utrzymania równowagi leżąc bokiem na piłce... muszę to jakoś poćwiczyć... Ciekawe jak ja jutro będę biegać, już dziś czuję, że mam mięśnie w nogach... ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz