Od wczorajszego wieczora burza i ulewa. W nocy też nie dała mi spać.
Mimo to oczy otworzyłam o 8:30 - dobra pora żeby wstać. W planach
sobotnie lenistwo :) i cotygodniowe porządki w mieszkaniu. W
nic-nie-robieniu wytrzymałam do godz. 13 i zaczęło mnie nosić: bieganie,
rower, basen? bieganie, rower, basen?... Wyszłam na balkon. Cały czas
mżawka. Ulokowałam się z książką na balkonie. Jednym okiem obserwuję
pogodę z nadzieję, że przez te upały takt i kultura jej nie opuściła i
starym zwyczajem uspokoi się na chwilę bym mogła realizować swoją rządzę
aktywności fizycznej. Nie zawiodłam się :) Przestało padać. Odpaliłam
GPS, wyciągnęłam rower i pomknęłam ;) Godzina w ruchu i 18 km pod
kołami. Jest super :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz