poniedziałek, 26 sierpnia 2013

żeby biegać szybciej...

...trzeba biegać wolniej, a w moim przypadku nie biegać przez tydzień. Przerwa była pomocna, kolano odsapnęło i odpuściło. Króciutki bieg we czwartek (3,5 km) a dziś swoje regularne 5 km. Oba biegi w dużo lepszym tempie niż wcześniej. Poza tym dziś się uparłam i mimo ściany biegłam dalej, myślałam "już nie mogę" ale nogi nie przestawały, krok za krokiem... i tak wybiegłam na ostatnią prostą. Na początku jest ona lekko pod górkę ale potem jest z górki i z rozpędu dobiegłam do swojej mety. W domu rozciąganie, prysznic, kolacja... jestem boginią :)
Poza tym zauważyła, że zawsze dwa pierwsze kilometry mają najlepsze czasy... a ostatni kilometr nie jest taki szybki jak myślę, gdy biegnę... chyba za szybko zaczynam, muszę o tym pomyśleć... a z drugiej strony o czym tu myśleć? Fakt jest taki, że przebiegam 5 km i sprawia mi to co raz mniej kłopotu i co raz więcej radości :D Normalnie orgazm w locie :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz