sobota, 31 sierpnia 2013

placki, kilogramy i rower

Dziś wolne od biegania więc pozwoliłam sobie na rozpustę i popadłam w zapomnienie w temacie zdrowego odżywiania. Od tygodnia chodziły za mną placuszki z jabłkiem i dziś nadszedł ten dzień aby się z nimi rozprawić.
Obecnie w całym domu pachnie smażonymi placuszkami, ja jestem obżarta strasznie a kilka placuszków zostało jeszcze na jutro.
Po dzisiejszym porannym ważeniu się doszłam do wniosku, że spadek mojej wagi niebezpiecznie się zatrzymał. Mija kolejny tydzień a kilogramów tyle samo... nie wiem co z tym zrobić... biegać szybciej? biegać dłużej? Uczciwie oświadczam, że z jedzenia nie zrezygnuję. Tak czy siak przestało być lekko, zaczyna się ciężka praca. Trzeba się ogarnąć, wyznaczyć cele a przede wszystkim drogę ich realizacji. Więc... do dzieła.
Jutro planuję 40 rowerowych kilometrów. Zobaczymy co na to powiedzą moje kolanka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz