Ostatnia wyprawa rowerowa wiele mnie nauczyła. Odebrałam lekcję
rowerowego życia i miałam okazję wyciągnąć wnioski z obserwowanych
ludzi, zdarzeń i faktów. Oczywiście nie będę samolubna i podzielę się
zdobytą wiedzą. Tak więc:
Na ścieżce rowerowej nie obowiązują żadne przepisy. Wyprzedzanie "na
trzeciego" jest powszechne tak samo jak zajeżdżanie drogi osobie
pędzącej po ścieżce rowerowej przez osobę, która właśnie zeszła z
przejścia dla pieszych/rowerzystów i włącza się do ruchu. Ponadto gdy
uczysz swoje dziecię jeździć na rowerze rób to koniecznie na
ogólnodostępnej i często uczęszczanej ścieżce rowerowej. Gdy inny
rowerzysta dzwonkiem daje znać, że się zbliża to koniecznie stań na
środku i usilnie tłumacz dziecku żeby nie zjeżdżało ze swojej drogi, na
skutek czego dziecko się zatrzymuje, cała szerokość ścieżki rowerowej
zostaje zajęta a ty musisz się zatrzymać aby slalomem matkę i latorośl
wyminąć. Git.
Gdy ścieżka rowerowa się kończy a chodnika brak, rowerzysta zmuszony
jest poruszać się wspólnie z samochodami jezdnią. W takim wypadku
absolutnie nie jedź blisko krawędzi jezdni gdyż kierowcy samochodów
(szczególnie tych dużych, dostawczych i ciężarowych, często z przyczepą)
dochodzą do wniosku, że cię nie ma na drodze i mijają cię tak blisko,
że niemal tracisz równowagę a pęd powietrza spych cię z drogi... Mój
wniosek jest zatem taki, że należy jechać prawie środkiem pasa ruchu.
Wtedy kierowcy są zmuszeni zauważyć rowerzystę, muszą zwolnić a przy
wyprzedzaniu zachować szczególną ostrożność (tj. uwzględnić szerokość
jezdni, istnienie bądź nie pobocza, ruch samochodów z naprzeciwka). Po
dokonaniu takiej analizy przez kierowcę samochodu, rowerzysta mijany
jest w bezpiecznej odległości bez narażania zdrowia i życia oraz lewego
łokcia.
Oddzielny rozdział moich wniosków zajmuje technika budowy ścieżek rowerowych oraz utrzymanie ich w czystości.
Otwockie ścieżki rowerowe są zasypane piaskiem (przypuszczam, że jeszcze tym po zimie bo żadnej wiosennej ani letniej burzy piaskowej sobie nie przypominam). Niektóre odcinki są w takim stanie, że trudno utrzymać równowagę.
Druga sprawa to sposób budowania ścieżek rowerowych. Jest taka jedna, które zapewne z założenia miała być asfaltowa. W rzeczywistości co 3-4 metry asfalt jest przecinany kostką brukową (podjazdami na posesję). Wyobrażacie sobie jak się po tym jedzie... oczywiście się nie jedzie bo rowerzyści wybierają chodnik lub jezdnię. Ale ścieżka rowerowa zbudowana, inwestycja zrealizowana a panowie włodarze mogą być dumni, że na szczytny cel publiczne środki zostały wydane a że używać się nie da... cóż... nie można mieć wszystkiego...
Otwockie ścieżki rowerowe są zasypane piaskiem (przypuszczam, że jeszcze tym po zimie bo żadnej wiosennej ani letniej burzy piaskowej sobie nie przypominam). Niektóre odcinki są w takim stanie, że trudno utrzymać równowagę.
Druga sprawa to sposób budowania ścieżek rowerowych. Jest taka jedna, które zapewne z założenia miała być asfaltowa. W rzeczywistości co 3-4 metry asfalt jest przecinany kostką brukową (podjazdami na posesję). Wyobrażacie sobie jak się po tym jedzie... oczywiście się nie jedzie bo rowerzyści wybierają chodnik lub jezdnię. Ale ścieżka rowerowa zbudowana, inwestycja zrealizowana a panowie włodarze mogą być dumni, że na szczytny cel publiczne środki zostały wydane a że używać się nie da... cóż... nie można mieć wszystkiego...
A może się czepiam...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz