Kolano nadal dokucza, nic nie przechodzi... Postanowiłam więc
bieganie zastąpić rowerem i basenem. Tym sposobem wszędzie jeżdżę
rowerem: wczoraj byłam na przejażdżce a potem na filmie w Parku
Miejskim - powrót o godz. 23, chłodne powietrze na policzkach i pustki
na ulicach... bezcenne. A dziś wybrałam się na basen, oczywiście rowerem
:) Dziwię się doprawdy, że wcześniej jeździłam samochodem... A na
basenie taka oto sytuacja: żabka rekreacyjna ;) i 26 długości basenu w
30 min. Potem kilka ćwiczeń i to straszne uczucie gdy wychodzi się z
wody i jakby 50 kg więcej człowiek ważył. Na szczęście to trwa tylko
chwilę i z pod prysznica wychodzę już 100 kg lżejsza. Jest dobrze :)
chociaż martwię się kolanem...
Tym sposobem buty biegowe stoją smutne w kącie... mam nadzieję, że się nie obrażą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz