czwartek, 22 sierpnia 2013

sama

Proszę powiedz mi coś mądrego (jak zwykle zresztą) bo już wpadam w depresję. Ciężko mi jest bez biegania, kolano boli mnie cały czas, wizyta u ortopedy dopiero (albo już!) 18 września. Zamiast biegania poszłam w niedzielę na basen i prawie codziennie ćwiczę (brzuszki, rozciąganie, ćwiczenia z pilatesu). Teraz jestem na służbowym wyjeździe i nawet karimatę wzięłam ze sobą żeby ćwiczyć ale to nie jest to samo :/ Pocieszam się myślą, że nie biegam teraz żeby biegać w przyszłym tygodniu czy za dwa tygodnie ale to pocieszanie kiepsko mi wychodzi i potrzebuję wsparcia z zewnątrz. Oczywiście zawsze mogę liczyć na wsparcie pogody – obecnie pada deszcz więc i tak bym nie biegała (taki koneser to jeszcze nie jestem). Ale jak jutro będzie świeciło słońce… Zaczynam płakać… tak dawno nie płakałam a teraz patrzę w lustro i łzy same napływają mi do oczu… jest mi źle, jestem smutna, zniechęcona… tak trudno znaleźć radość, taką prawdziwą, autentyczną, z głębi serca… Zaczynam się bać… to nie jest dobre… strach nie jest dobry, on nie przynosi żadnego postępu, strach blokuje, zamyka w klatce gdzie siedzę bez ruchu, jestem szara, letnia, nijaka. Jestem sama. Nie ma nikogo, kto dostrzeże moje zmartwienie, kto się o mnie zatroszczy...

Tak trudno prosić o wsparcie... ta wątpliwość czy się nie narzucam, nigdy nie wiadomo czy ja jestem tak samo ważna dla kogoś jak ten ktoś dla mnie, czy znajdzie dla mnie czas, czy chce dla mnie znaleźć czas... Więc zostaję sama... zupełnie sama...

Mój Dobry Duchu, który w trudnych momentach mojego życia siadasz mi na ramieniu i dodajesz siły, pomóż i tym razem proszę… odczaruj mnie na nowo, spraw żeby świat znowu stał się kolorowy, żeby ptaki radośnie śpiewały a kwiaty mieniły się szaleństwem barw… i tylko moje różowe buty biegowe mogą poszarzeć… od kurzu z przebiegniętej przeze mnie drogi…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz