sobota, 17 sierpnia 2013

miało być pięknie...

No i skończyło się rumakowanie. Kolano dokucza, dyskomfort nie ustępuje, wsłuchuję się w to co moje ciało chce mi powiedzieć... bo może to tylko nadciągnięte ścięgno albo mięsień... tak czy siak najbliższe bieganie sobie odpuszczam. Czas na regeneracje, pozwolę swoim kolanom odpocząć... w najbliższym tygodniu bieganie zamieniam na basen.
Mimo to pasmo sukcesów nie ustaje. Kolejny kilogram złamany, kolejne zmiany w diecie na wersje zdrowszą i mniej śmieciową, kolejne rowerowe kilometry pod kołami a piąty kilometr biegu nie jest już kilometrem zgonu. Endorfiny działają i nawet mój wewnętrzny krytyk usiłujący pożreć mój optymizm i chęć do życia przegrywa z kretesem i jest bez szans gdy w zasięgu wzroku pojawiają się moje buty do biegania :)
A poza tym ...tak strasznie zatęskniłam za Bieszczadami...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz