Miesiąc sierpień minął jak z bicza strzelił. Jak na początkującego biegacza myślę, że wypadam całkiem nie źle:
- 54 km przebiegnięte, należy przy tym zaznaczyć, że dwa razy odpuściłam, nie biegałam z powodu odmowy współpracy ze strony kolana prawego więc jakieś 10 km jestem stratna i tak sobie myślę, że to była moje pierwsze nieobecność odkąd zaczęłam biegać... Obecnie kolano się ogarnęło i już nie robi scen. Zobaczymy co będzie po dzisiejszych 45 km na rowerze...
- 120 km przejechanych na rowerze, w tym dzisiejsze 45 km - chyba jestem nienormalna, że się na taką wycieczkę porwałam, ale było super (zresztą z Kaśką zawsze jest super);
- trochę popływane, trochę poćwiczone;
- spalonych ponad 10.000 kcal robi wrażenie :D
- 54 km przebiegnięte, należy przy tym zaznaczyć, że dwa razy odpuściłam, nie biegałam z powodu odmowy współpracy ze strony kolana prawego więc jakieś 10 km jestem stratna i tak sobie myślę, że to była moje pierwsze nieobecność odkąd zaczęłam biegać... Obecnie kolano się ogarnęło i już nie robi scen. Zobaczymy co będzie po dzisiejszych 45 km na rowerze...
- 120 km przejechanych na rowerze, w tym dzisiejsze 45 km - chyba jestem nienormalna, że się na taką wycieczkę porwałam, ale było super (zresztą z Kaśką zawsze jest super);
- trochę popływane, trochę poćwiczone;
- spalonych ponad 10.000 kcal robi wrażenie :D
W kolejny miesiąc wchodzę pewnym
krokiem z pozytywną energią, chęcią do bieganie i więcej i szybciej, na
pewno ogarnę pilates i zrzucę kolejne dwa kilogramy. Cel wyznaczony - do
dzieła :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz