czwartek, 19 września 2013

"bo Pani musi dalej biegać"

No to wizyta u ortopedy się odbyła - cud w postaci szybkiego terminu się spełnił. Przygotowana byłam na walkę i udowadnianie, że bieganie to mój tlen i bez biegania to ja już nie mogę żyć... A tu niespodzianka, aż do teraz nie mogę wyjść z zaskoczenia. Ale od początku.
Zaczęłam od tego, że dziś to już kolana nie bolą... a Pan Doktor na to, że dziś nie bolą ale bolały i nie jest powiedziane, że boleć nie będą... Potem cierpliwie i z wielką uwagą wysłuchał historii moich kolan i kilogramów łącznie z ostatnim aktem pt "bieganie" i stwierdził, że to wszystko układa się w całość i stawami moimi należy koniecznie się zająć... i tu następuje punkt kulminacyjny: "bo Pani musi dalej biegać" Tak właśnie powiedział!!! Normalnie się wzruszyłam... nie musiałam tłumaczyć, wyjaśniać, przekonywać. Normalnie cud (już drugi w tej sprawie) - trafiłam do człowieka, który od razu dostrzegł to co jest dla mnie istotne i zechciał pomóc mi osiągnąć moje cele :) Na początek wzmacniania moich stawów dostałam dwa zabiegi. Pierwsza informacja była taka, że już nie ma miejsc na rehabilitację ale Pani w rejestracji poszperała w komputerze, popatrzyła na mnie zagadkowo i zdarzył się kolejny cud: rehabilitację zaczynam od 7 października (dla ścisłości: bieżącego roku). Przeraża mnie co prawda fakt, że będę musiała się stawić na Mokotowie o godz. 7:45 ale co tam, nie będę wybrzydzać. W końcu to wszystko po to żeby biegać :) po to żeby być szczęśliwą...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz