środa, 4 września 2013

...a zachód słońca był dziś turkusowy...

Dziś jakoś nie szczególnie miałam przekonanie, że bieganie to dobry pomysł... ale jest wtorek - jest bieganie. Dodatkowo zmotywował mnie fakt mojej obecności na zebraniu wspólnoty mieszkaniowej, które to zdarzenie zdecydowanie musiałam odreagować więc pobiegłam.
Asekuracyjnie wybrałam trasę krótszą. Ale mniejsze kółeczko przebiegło mi się w miarę lekko więc zaciekawiło mnie czy dam radę cyknąć drugie... i dałam radę :) w nogach ponad 7 km, fun niesamowity bo to był czysty bieg, żadnych marszów i żadnych przystanków. Do tego kilku znajomych i kilku nowych biegaczy napotkanych :)

Muszę przyzwyczaić się do biegania o zmroku. Zachód słońca jest fascynujący, początkowo żółty, potem przechodzi w czerwień i róż by w końcu zaskoczyć turkusem a potem na atramentowym niebie widać gwiazdy... Dziś było jeszcze trochę chłodnego, przyjemnego wiatru... Rewelacja :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz