Dziś jakoś nie szczególnie miałam przekonanie, że bieganie to
dobry pomysł... ale jest wtorek - jest bieganie. Dodatkowo zmotywował
mnie fakt mojej obecności na zebraniu wspólnoty mieszkaniowej, które to
zdarzenie zdecydowanie musiałam odreagować więc pobiegłam.
Asekuracyjnie wybrałam trasę krótszą. Ale mniejsze kółeczko przebiegło mi się w miarę lekko więc zaciekawiło mnie czy dam radę cyknąć drugie... i dałam radę :) w nogach ponad 7 km, fun niesamowity bo to był czysty bieg, żadnych marszów i żadnych przystanków. Do tego kilku znajomych i kilku nowych biegaczy napotkanych :)
Asekuracyjnie wybrałam trasę krótszą. Ale mniejsze kółeczko przebiegło mi się w miarę lekko więc zaciekawiło mnie czy dam radę cyknąć drugie... i dałam radę :) w nogach ponad 7 km, fun niesamowity bo to był czysty bieg, żadnych marszów i żadnych przystanków. Do tego kilku znajomych i kilku nowych biegaczy napotkanych :)
Muszę przyzwyczaić się do biegania o zmroku. Zachód słońca jest
fascynujący, początkowo żółty, potem przechodzi w czerwień i róż by w
końcu zaskoczyć turkusem a potem na atramentowym niebie widać gwiazdy...
Dziś było jeszcze trochę chłodnego, przyjemnego wiatru... Rewelacja :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz