Dziś mi się nie chciało biegać, ale jeszcze bardziej nie chciało mi się
siedzieć w domu przed telewizorem więc odziałam strój stosowny i
wyruszyłam... Ale było ciężko. To chyba po tych wczorajszych 45 km
rowerowych. Trochę truchtałam, dużo maszerowałam ale nie odpuściłam.
A
w poszukiwaniu urozmaicenia wybieram inne trasy, dziś było leśnie,
poprzednio było parkowo i taka mi się refleksja nasuwa, że jakbym nie
pobiegła to trasa ma 5 km... może to znak, że tyle wystarczy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz